Lubelska Salezjańska Pielgrzymka Rowerowa na Jasną Górę - 2001r.

8 - 19 sierpnia 2001

Sierpień jest to miesiąc nie tylko słonecznych wakacyjnych dni, ale jest to również miesiąc pielgrzymek. Pielgrzymka to czas, wzbogacony wyrzeczeniami, wysiłkiem fizycznym, bólem zmęczonych nóg. To czas przemiany serca, modlitwy, refleksji, który płynie wraz z każdym pokonanym kilometrem czy to pieszo, czy też na rowerze.

Ten drugi sposób pielgrzymowania wybrała zapalona grupa rowerzystów z parafii Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Lublinie. Z wielkim entuzjazmem wyruszyliśmy dnia 8 sierpnia, aby każdego dnia pokonywać cięższe lub lżejsze etapy pielgrzymkowe.

Trasa pielgrzymki przebiegała przez cudowne tereny naszej Ojczyzny. Przejeżdżaliśmy przez wyżynne tereny pełne lasów liściastych, stawów i rzek, wiosek i miasteczek, lasy Roztocza, Ojcowski Park Narodowy i Puszczę Niepołomicką. Każdego dnia niesamowite przygody, piękne krajobrazy, słoneczne niebo, wspaniali ludzie. To wszystko było dla nas, dla pielgrzymów, którzy z optymizmem udawali się na Jasną Górę.

Na trasie całej pielgrzymki towarzyszyła nam opieka Maryi, którą nawiedzaliśmy w licznych Sanktuariach, np. w Janowie Lubelskim, Leżajsku, Staniątkach, Myszkowie (Mrzygłód), Sandomierzu i Lipsku.

Całej pielgrzymce przewodniczył ks. Mariusz Skowron, zapalony kolarz, a przede wszystkim zacny kapłan, który przez codzienne Słowo Boże dodawał nam sił do pokonywania trudów na pielgrzymim szlaku. Współorganizatorem i przewodnikiem jednej z grup był p. Zbigniew Parol, doświadczony kolarz, który był już na nie jednej takiej wyprawie. Około 20-osobowej grupie pielgrzymów towarzyszyła pomoc państwa Anny i Zdzisława Chmielewskich, którzy dbali o nasze zdrowie i o nasze żołądki.

Codziennie pokonywaliśmy olbrzymie kilometry, ale nie odebrało to nam sił, aby nie móc zwiedzić wspaniałych miejsc w miastach, w których mieliśmy noclegi. Jednym z nich był Leżajsk. Miasteczko położone w dolinie Sanu, które zachwyciło nas pięknym klasztorem Bernardynów z cudownymi, największymi organami w Europie. Kraków, przepiękne sukiennice, wspaniały Kościół Mariacki, Wawel, uroki starówki i... największy basen, to wszystko sprawiło, że z ciężkim sercem musieliśmy opuścić to cudowne miasto.

Zmęczenie, ból z każdym dniem nasilało się coraz bardziej, ale świadomość bliskości celu dodawała nam sił. I wreszcie jest - jest tabliczka "Częstochowa" i jest Sanktuarium. Wszyscy z radością i ze śpiewem wjeżdżamy na Jasną Górę. 14 sierpnia wchodzimy wraz z Pieszą Lubelska Pielgrzymką przed Cudowny Obraz, aby Matce złożyć swoje prośby i podziękowania. Wysiłek fizyczny został nagrodzony wieloma wzruszeniami i przeżyciami duchowymi.

Tego wieczoru polscy biskupi przewodniczyli Eucharystii na której szczególnym momentem było zapalenie swojej świecy. Plac Jasnogórski rozświetlił blask naszych świec. To światło towarzyszyło nam przez całe modlitewne czuwanie podczas Apelu Jasnogórskiego. Na placu przed Szczytem Jasnogórskim oprócz tysiąca pielgrzymów znalazły się także znaki Jubileuszu. Krzyż, Ewangelia i Ikona Matki Bożej, które mają nam przypominać, że to jest najważniejsze źródło światła w życiu człowieka. Jestem - Pamiętam - Czuwam; trzy słowa, które również towarzyszyły nam podczas apelowych rozważań.

JESTEM - na rozważaniu tego słowa młodzi wnieśli na Szczyt Jasnogórski znak Krzyża,
PAMIĘTAM -wniesiona została Biblia,
CZUWAM - wniesiono Ikonę Matki Bożej.

Na drugi dzień wszyscy pielgrzymi spotkali się na Eucharystii Młodych, aby na nowo przeżyć prawdę o tym, że "otrzymaliśmy ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać Abba Ojcze!". Popołudniem udaliśmy się na koncert Mietka Szcześniaka, aby wysłuchać utworów z jego najnowszej płyty jak również z poprzednich albumów.

Dnia 16 sierpnia ostatni raz wjechaliśmy na Jasną Górę, aby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie, po czym wyruszyliśmy w drogę powrotną. Znowu słońce, wiatr, droga, rower i Ty... Do Lublina wróciliśmy 19 sierpnia i do tego dnia licznik nabił nam 930 km. Kilometrów wypełnionych przyjazną atmosferą i niesamowitymi przeżyć.

Ta pielgrzymka była wspaniałą okazją, aby przemyśleć, co mamy do osiągnięcia w życiu i do zaoferowania Panu Bogu. Ponadto była wspaniałym przeżyciem. Wszyscy dojechali na miejsce.

Szczególne podziękowania należą się ks. Mariuszowi, ponieważ bez niego ta wyprawa nie byłaby możliwa do zrealizowania. Miejmy nadzieje, że pielgrzymka rowerowa będzie kontynuowana przez wiele, wiele lat. Naprawdę warto!!!
Eliza