W ostatnim meczu grupy A kadetek, a jednocześnie ostatnim w bieżącym roku meczu, nasze siatkarki nie sprostały liderowi rozgrywek, zespołowi Tomasovii, przegrywając 2:3 (16:25, 25:10, 16:25, 25:19, 3:15). Były to pierwsze sety przegrane przez zespół Tomasovii. Ale to nie jest usprawiedliwienie, a wręcz przeciwnie, to jest zachęta dla naszych dziewcząt do wykorzystania swoich możliwości. W wygranych setach, a szczególnie w drugim, wychodziło wszystko: celna zagrywka, przyjęcie niemal w "punkt", urozmaicony atak, obrona nawet najtrudniejszych piłek. Po rozbiciu w drugim secie przeciwnika, w trzecim prowadziliśmy do stanu 13:9. I w tym momencie nastąpił przestój całego zespołu, do stanu 16:18. A potem nastał jeszcze gorszy moment, gdyż przegrywamy seta do 16 bez przejścia. W czwartym secie następuje zryw zespołu, owocujący wygraniem do 19. Dochodzi do piątego seta, prowadzimy 1:0, a potem nastaje czas, który chciałbym jak najszybciej zapomnieć, chociaż "koszmary" potrafią się śnić przez dłuższy czas. Nie potrafimy zrobić przejścia aż do stanu 1:10. Myślę, że w piątym secie zabrakło dziewczętom kondycji i "zimnej głowy". Możliwość wygrania z etatowym mistrzem województwa, zablokowała nasze poczynania na boisku. Jednak mimo porażki, uznaję ten mecz jako dobre "przetarcie" przed kolejnym meczami w finałowej rozgrywce sześciu zespołów. Jeszcze dwa lata temu w rozgrywkach tego samego rocznika zajęliśmy 10 miejsce, teraz gramy w finałowej szóstce najlepszych zespołów, z szansami na reprezentowanie województwa w rozgrywkach ogólnopolskich.